5 inspiracji z paryskiej emigracji #11

Widzę, że zaglądacie do zakładki INSPIRACJE, a zatem czas na wznowienie serii! A dzieje się sporo, tak w Paryżu, jak i w całej Francji. Dziś zapowiedź jednej z moich ulubionych imprez na Montmartre, niezwykła wystawa w Muzeum Orsay, ciekawostki z nie mniej pięknego Lyonu, a także trochę muzyki i kilka refleksji o niezwykłym człowieku i artyście, który odszedł w ostatnim czasie…
Zaczynamy!

1. Napijmy się wina!

Wyobraźcie sobie miasteczko na wzgórzu, a w jego centrum ukryte pomiędzy uroczymi uliczkami winnice, winiarnie, knajpki, stare kabarety i trupy artystów. Nie, to nie jest obrazek z południa Francji! To paryskie Montmartre. I teraz wyobraźcie sobie, że zapada zmierzch, a Wy siedzicie na zboczu tego wzgórza z lampką wina w dłoni i widokiem na dachy i poddasza Paryża, gdzie zapalają się kolejno lampy i światełka zwiastujące nadejście wieczoru. Do tego z każdej strony przygrywa Wam muzyka, ludzie tłumnie i radośnie schodzą się z kocami i butelkami wina, tańczą pod paryskim niebem albo po prostu siadają na skraju krawężnika i degustują, dyskutują, korzystają z życia… Święto Winobrania na Montmartre to moje ulubione wydarzenie w Paryżu, które odbędzie się już w najbliższy weekend! Jak to dokładnie wygląda i co tworzy ten niepowtarzalny klimat opisałam tutaj KLIK

2. Picasso w Paryżu
Przyszła jesień. Nieuchronna, ale kolorowa i słoneczna. Jesienią w Paryżu jest nie tylko pięknie i klimatycznie, ale też dużo się dzieje. Dopiero co pisałam Wam o Mougins KLIK – pięknym miasteczku artystów, które odkryłam podczas ostatniej podróży na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie ostatnie 12 lat życia spędził Picasso, a tu taka gratka! W Muzeum Orsay w Paryżu można oglądać wystawę obrazów tego artysty z tzw. niebieskiego i różowego okresu jego twórczości. Wystawa potrwa do 6. stycznia 2019 roku KLIK. Mam wielką ochotę się wybrać!

3. Cudowny Medalik z Paryża
Jesienią co roku odkrywam Paryż na nowo. Ostatnio mieliśmy ku temu szczególną okazję, o czym pisałam TUTAJ KLIK. Wybraliśmy się do restauracji na naszą pierwszą poślubną randkę, a przy okazji postanowiliśmy pospacerować po okolicy. Doprawdy nie wiem, jakim cudem dopiero po 4 latach emigracji dowiedziałam się o istnieniu sanktuarium maryjnego w samym sercu Paryża!!! Byliśmy w tylu innych kościołach paryskich, a musiałam pojechać do Lyonu i zachwycić się Bazyliką Notre Dame de Fourvière, żeby mojemu mężowi przypomniało się o Chapelle Notre-Dame de la Médaille Miraculeuse, czyli Kaplicy Matki Boskiej od Cudownego Medalika, która znajduje się przy ulicy Rue du Bac. Miejsce niezwykłe. Mały, ukryty za niepozorną bramą kościółek stał się celem pielgrzymów z całego świata. Tu znajduje się Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia. I tu w tym kościółku miały miejsce objawienia Matki Bożej, która ukazała się Świętej Katarzynie Labouré w 1830 roku, a które zapoczątkowały rozprzestrzenianie się Cudownego Medalika. Niezależnie od przekonań religijnych – warto odwiedzić to miejsce, bo kaplica jest naprawdę piękna.
Dla zainteresowanych dodam, że odbywają się tutaj także msze św. w języku polskim.

4. Zakochaj się w Lyonie!
Nie samym Paryżem człowiek żyje. Lyon to miasto, któremu musiałam dać drugą szansę, by mnie urzekło. Warto było. Lyon był ostatnim etapem naszej podróży poślubnej i muszę przyznać, że miałam wielki niedosyt, choć najadłam się za trzech, bo kuchnia liońska jest fenomenalna. A potem okazało się jeszcze, że atrakcji kulturalnych i wszelakich innych również w tym mieście nie brakuje. Trafiłam ostatnio na blog J’adore Lyon i otworzyłam oczy ze zdumienia, ile ciekawych wydarzeń zaplanowano na sam październik KLIK. Może Wam się przyda.

5. Ludzie odchodzą w taki sposób, w jaki żyją…

Coś w tym jest.

Pamiętam bardzo dobrze, jak niecały rok temu Francja żegnała Johnny’ego Holliday’a KlIK.

Piękne uroczystości pogrzebowe w wielkim i wspaniałym Kościele św. Magdaleny w Paryżu, przemowy, koncerty, kwiaty, przejazd honorowy orszaku żałobnego na Polach Elizejskich…. Tysiące ludzi, fanów płaczących, śpiewających, skandujących na ulicach… Zastanawialiśmy się wtedy z mężem, czy i kto z francuskiego świata estrady mógłby mieć jeszcze pogrzeb na taką skalę. Chyba tylko Charles Aznavour – zgodnie stwierdziliśmy… [Przeczytajcie jak pięknie o nim napisała Ania z bloga Paris-Moskwa 3:54 KLIK]

I oto niestety przyszedł ten smutny dzień. Jesienny, ale słoneczny. Spodziewałam się tłumów, szumu, zamieszania i wielkich słów. Usiadłam przed TV oczekując kilkugodzinnej transmisji… Jakże się zdziwiłam…

To niesamowite. Był prezydent, oficjele, artyści. Mały dziedziniec Pałacu Inwalidów i mała trumna przykryta całkowicie flagą. Krótkie przemówienia. Sporo ciszy. Jeden fortepian i ta piosenka w przejmującym wykonaniu chóru Gwardii Republikańskiej…

Emmenez-moi au bout de la terre
Emmenez-moi au pays des merveilles
Il me semble que la misère
Serait moins pénible au soleil

Zabierzcie mnie na koniec świata,
Zabierzcie mnie do krainy cudów,
Wydaje mi się że nędza,
będzie mniej uciążliwa w słońcu.

I wszystko się zgadza. I było piękne słońce w ten smutny dzień.
I podziw, i szacunek i płacz za tym wielkim człowiekiem w małej trumnie, który odszedł tak skromnie, tak godnie, że już bardziej się nie da…

Płakałam jak dziecko. Takich ludzi się nie zapomina. Dziś jestem więcej niż pewna, że pozostanie nieśmiertelny.

Koniecznie obejrzyjcie od 1:24:26 KLIK

Tymczasem w minioną sobotę udaliśmy się do miasteczka Montfort L’Amury, gdzie bez kamer i w gronie najbliższych został pochowany Charles Aznavour… Pojechaliśmy wieczorem, nie wiedząc właściwie, co zastaniemy na miejscu – wcześniej większość ulic miało być zamkniętych. Zdążyliśmy dosłownie na pięć minut przed zamknięciem cmentarza. Ale te symboliczne pięć minut było dla nas niezwykle ważne i wystarczające…

Charles Aznavour spoczął w rodzinnym grobowcu, obok swoich rodziców i tragicznie zmarłego syna. Na małym, skromnym, ale pięknym, starym cmentarzu urokliwego miasteczka pod Paryżem. Artysta miał tu swoją przystań, swój dom, otwarty dla innych. W tym domu przez dwa lata mieszkał u niego młody, stojący wówczas dopiero u progu kariery Johnny Hallyday. Niesamowity „gest”, prawda?

Ale życie nie lubi próżni. Spacerując śladami tego mistrza i wielkiego człowieka po ulicach miasteczka, natknęliśmy się na wielki anons o sprzedaży tej pięknej, stylowej willi…

Merci Monsieur Charles Aznavour.
Do zobaczenia gdzieś kiedyś na końcu świata, w krainie cudów…

Podaj swój adres email i otrzymaj darmowy ebook.

Administratorem Twoich danych osobowych podanych w formularzu jest Monika Laskowska-Baszak (emigrantka.eu). Szczegóły związane z przetwarzaniem danych osobowych znajdziesz w Polityce prywatności.

0 comments
0 likes

Related posts

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

O mnie

Paryż miałam w planach co najwyżej na… emeryturę. Ale życie uwielbia płatać figle. Przyjechałam do Paryża z miłości do mężczyzny, a zostałam z miłości do tego kraju. Dziś witam Was na moim lyońskim balkonie, przy stoliku oplecionym zapachem lawendy i z filiżanką aromatycznej kawy w dłoni. To moja prywatna café. Moje codzienne radości i smutki, zachwyty i zmagania z życiem na emigracji, roztrząsane przy małej czarnej. Zapraszam Was w (nie)codzienną podróż po Francji, podczas której Paryż będzie tylko jednym z przystanków.
Czytaj dalej

Newsletter

Podaj swój adres email i otrzymaj darmowy ebook.

Administratorem Twoich danych osobowych podanych w formularzu jest Monika Laskowska-Baszak (emigrantka.eu). Szczegóły związane z przetwarzaniem danych osobowych znajdziesz w Polityce prywatności.

Airbnb – skorzystaj z mojej zniżki!
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty