Drogi Mikołaju!
Niczego bardziej nie pragnę na te Święta, niż usiąść przy wigilijnym stole, przy którym nikogo nie zabraknie. Przy tym samym, starym i skrzypiącym rodzinnym stole, tych samych co zawsze kolędach i najlepszym na świecie smażonym karpiu w wykonaniu mojej mamy.
Proszę Cię o odwagę w wypowiadaniu życzeń, które zazwyczaj grzęzną gdzieś w gardle, gdy wpatruję się w te kochane twarze, na których przybywa zmarszczek – znamion czasu, którego znowu tyle upłynęło od ostatniego spotkania. Niech będzie mi łatwiej powiedzieć to, co zawsze powiedzieć zamierzam. Abym pamiętała, że nic dwa razy się nie zdarza…
O odwagę, by się przytulić do tych, za którymi tak na co dzień tutaj tęsknię, których bliskości mi brak i którym mam tyle do opowiedzenia. O pokorę, spokój i uśmiech, gdy awantury w przedświątecznej krzątaninie te same jak co roku.
O poczucie wdzięczności za każdą chwilę „jak dawniej”, za każdą chwilę wyczekaną, odliczaną, wytęsknioną. Za ten szept w głowie „wreszcie w domu”, gdy siadam w swoim ulubionym fotelu, tuż pod pachnącą choinką, a kot wskakuje mi na kolana. Za te znajome zapachy, głosy, smaki i lampki w oknie u sąsiadów, którzy są tu od zawsze. Za to spotkanie na chwilę z rodziną i za mojego G., który jest obok mnie każdego dnia. Za opłatek, pasterkę i wiele polskich zwyczajów, bez których Święta we Francji nigdy nie będą prawdziwymi Świętami. Za możliwość obdarowania bliskich francuskimi prezentami. Za te bezcenne uśmiechy i zaskoczenia przy ich rozpakowywaniu.
Daj mi dużo energii, przytomności i uważności, bym nie przespała ani godziny dłużej niż trzeba, nie przeoczyła tego, co ważne, nie straciła żadnej okazji na istotną rozmowę, istotny gest, prezent od serca.
Spraw, by ten czas płynął wolniej, by tych niezrobionych rzeczy, niewypowiedzianych słów, niewypitych kaw było jak najmniej. Bym zdążyła odwiedzić, wyściskać, wysłuchać, zapytać, zapatrzyć się w widok za oknem, zamyślić się pod choinką, zaśpiewać kolędy, zapalić świecę, powspominać, obejrzeć zdjęcia, wypić toast, pójść na cmentarz i zrobić zakupy w Biedronce. Pójść na spacer tą znajomą drogą, podziwiać lampki u sąsiadów za płotem. Bym mogła na zapas zrobić to wszystko, czego na co dzień mi brak…
A kiedy przyjdzie dzień odjazdu, spraw choć jeden raz proszę, by tak bardzo nie bolało, nie rwało w środku, nie przerażało ostatnie przytulenie, ostatnie „do zobaczenia”. Zabierz ten strach i smutek, gdy spoglądam rozmazanym wzrokiem jeszcze raz i jeszcze raz w stronę tych ukochanych twarzy…
A potem pozwól mi cieszyć się drogą powrotną. Do mojego domu. Do moich spraw, francuskich przyjaciół, mojej pracy. Mojego życia. Z dala od ojczyzny, od rodziny… Aż do następnego razu…
A jeśli kiedyś przypadkiem okazałoby się to możliwe, spraw by te dwa domy stały się jednym domem. Wtedy – obiecuję, przestanę wysyłać te listy…
*******************************************Witaj!********************************************
Cieszę się bardzo, że odwiedziłe(a)ś mój blog!
Napracowałam się przy tym tekście, więc będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz jakiś ślad swojej obecności: komentarz, like lub udostępnisz dalej znajomym, którym może się ten artykuł spodobać.
Dla Ciebie to tylko sekunda, a dla mnie sygnał, że moja praca miała sens!
Dziękuję! <3
Komentarze
Alicja
Piekny tekst.Wesolych Swiat dla Ciebie i Twoich najblizszych.
Monika
to Alicja