Lubicie dostawać prezenty? Jasne, a kto nie lubi? 😉 No chyba, że… są nietrafione i zalegają potem gdzieś głęboko w szafach, bo nie wiadomo właściwie, co z nimi zrobić. Trochę głupio i nieswojo się ich pozbyć, w końcu to prezent. Kupowanie trafionych upominków to w gruncie rzeczy nie taka prosta sprawa, szczególnie gdy nie znamy dość dobrze tej drugiej osoby.
Z nami, emigrantkami, jest jeszcze inaczej – nasi bliscy nie widzą nas czasem miesiącami. Nie wiedzą za bardzo, jak wygląda nasza codzienność, nasze mieszkanie, nasze codzienne nawyki i upodobania. Czego nam brakuje, co się nam zepsuło, a co by przydało zmienić. Co aktualnie czytamy, co nas interesuje, a nawet… jak wyglądamy. Umówmy się – przez Skype’a nie widać za bardzo naszych ponadprogramowych kilogramów… 😉
Wiadomo, że każda z nas jest inna, ma odmienne gusta, pasje i życie, ale jest taka lista rzeczy, które nas zawsze ucieszą. Stworzyłam tę listę razem z moimi świetnymi dziewczynami z grupy EMIGRANTKI, które podzieliły się swoimi listami do św. Mikołaja 😉 Okazało się, że mamy bardzo podobne potrzeby i marzenia!
Pisałam już o tym, co ja przywożę z Francji bliskim na Święta, teraz czas na listę upominków, z których ucieszy się każda emigrantka. Sprawdzonych i przetestowanych. Zarówno w sytuacji, gdy jeździmy do Polski na Święta, jak i opcje prezentów, gdy takiej możliwości spotkania nie mamy.
Nie wahajcie się podesłać tego artykułu swojemu Mikołajowi! 😉
1. Książki (polskie i zagraniczne)
Chyba nic obecnie nie cieszy mnie tak bardzo, jak polskie książki! To towar deficytowy i absolutnie pożądany na emigracji, trudno dostępny lub bardzo kosztowny. Bardzo często obserwuję, jak Polki które mieszkają za granicą, ogłaszają się na grupach fejsbukowych i wymieniają książkami lub wzajemnie sobie odsprzedają. Zainteresowanie jest zawsze ogromne. Osobiście lubię czytać wszystko, co wpadnie mi w ręce, ale ciekawym prezentem mogą być też książki o tematyce związanej z krajem, w którym mieszka obdarowywana emigrantka, a także przewodniki i słowniki języków obcych.
W ostatnim czasie dużym zainteresowaniem cieszą się książki naszej świeżo upieczonej noblistki Olgi Tokarczuk – widziałam, że Polki w kilku grupach szukały jej książek.
Jeśli chodzi o Francję, to polecam szczególnie „Rozmaryn i róże” Agnieszki Maciąg (przeczytaj moją recenzję) oraz „Pierwsze damy Francji” Roberta Schneidera (przeczytaj krótką recenzję), a także „Moje wielkie ruskie wesele” (przeczytaj koniecznie recenzję), której autorką jest emigrantka Ania Mandes-Tarasov z bloga Paris-Moskwa 3:54. Myślę, że generalnie świetną alternatywą na prezent dla emigrantki są książki napisane przez… inne emigrantki.
Jeśli chodzi o moje tegoroczne marzenia książkowe, to mam kilka konkretnych. Chętnie przeczytałabym w końcu książkę Ani Jurewicz z bloga Aniversum, emigrantki mieszkającej w Alzacji, która w tym roku wydała swoją debiutanką powieść pt. „Sub rosa” a już 6. stycznia ukaże się jej kolejna część „Ad Astra”, która jest obecnie w przedsprzedaży w bardzo korzystnej cenie. Uwielbiam styl pisania Ani, a o książce słyszałam same fantastyczne opinie. Świat magii, czarownic i tajemnic – brzmi świetnie na zimowe wieczory!
Zamarzyła mi się też powieść świąteczna wydawnictwa Czwarta Strona (którakolwiek! Jest ich mnóstwo) – już dawno nie zdarzyło mi się wchodzić w nastrój Świąt w ten sposób, a codziennie kleję się do monitora, gdy LadyMargot na instagramie pokazuje w ramach kalendarza adwentowego kolejne, tak piękne i nastrojowe okładki świątecznych opowieści! Patrząc na nie, chciałoby się od razu zaparzyć dzbanek cynamonowej herbaty, usiąść przy choince i odpłynąć w świat świątecznej magii!
Nie mogę się też doczekać, by zobaczyć najnowszą książkę Agnieszki Maciąg – „Słowa mocy”, zapewne będzie to moja skarbnica inspiracji, spokoju i dobrych myśli w nowym roku. Od dawna też poluję na książkę „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” Dale’a Carnegie oraz książka, która ostatnio podbija internety – „Sztuka tworzenia wspomnień” Meika Wikinga – słyszałam o niej same dobre rzeczy, myślę że byłaby świetnym towarzyszem świątecznych wieczorów przy choince w moim rodzinnym domu.
A jakie są Wasze wymarzone w tym roku tytuły? Mówcie na głos – Mikołaj słucha! 😉
2. Karty podarunkowe EMPIK – genialny pomysł na prezent, jeśli nie znamy upodobań czytelniczych osoby, którą obdarowujemy. Poprosiliśmy o karty podarunkowe EMPIK zamiast kwiatów na naszym ślubie i to był strzał w dziesiątkę. Ile pięknych, wymarzonych książek mamy dzisiaj w naszej biblioteczce, a ile radości ze wspólnego wybierania i kupowania!
Poza tym Empik jest bogaty w różnorodny asortyment i każdy znajdzie tu coś dla siebie – książki, płyty, filmy, piękne notesy i przybory piśmiennicze – trudno mieć obawy, że osoba obdarowana nie skorzysta z tej opcji, raczej będzie mieć problem ze zbyt szerokim wyborem 😉
3. Polskie magazyny/ prenumerata – kolejny towar deficytowy na emigracji!
Mój luksusowy, niedzielny poranek oznacza zawsze kawę w łóżku i lekturę polskiego magazynu, które kupuję za każdym razem w Polsce lub proszę o to bliskie osoby. Lubię czytać po polsku i lubię nie tylko wiedzieć, co dzieje się aktualnie w Polsce, ale też poczytać inspirujące wywiady oraz reportaże. To sama przyjemność i radość.
4. Kalendarze i planery
Jestem totalną krejzolką na punkcie papieru, odręcznego pisania i planowania na papierze. Mam ich wiele i mogłabym mieć jeszcze więcej. Uwielbiam planery od Pani Swojego Czasu, ten aksamitnie gładki papier mogłabym dotykać bez końca, a aktualnie marzy mi się planowanie 2020 roku w tej pięknej puderniczce. Ale chyba nie tylko ja tak mam – okazuje się, że emigrantki z grupy też przywożą z Polski kalendarze na nowy rok. Przyznacie, że taki planer czy kalendarz to może być zarówno piękny, elegancki, jak i bardzo praktyczny prezent.
5. Kalendarze personalizowane
W ubiegłym roku dostaliśmy od naszych przyjaciół piękny kalendarz ścienny ze zdjęciami ich cudnych dzieci – jedna z najsłodszych niespodzianek, jakie kiedykolwiek dostaliśmy. Uwielbiamy go! Wisi na ścianie w przedpokoju, a słodkie bobasy witają nas za każdym razem, gdy wchodzimy do domu. Myślę, że taki personalizowany kalendarz z rodzinnymi zdjęciami wywołałby uśmiech na twarzy niejednej emigrantki!
6. Kursy językowe online
Świetny i niesamowicie praktyczny oraz przydatny prezent dla każdej emigrantki. Nauka języka obcego to coś, co spędza sen z powiek niejednej z nas za granicą. Takie wsparcie to prezent trafiony w 100%. Ostatnio Iza Rabehanta (przeczytaj mój wywiad z Izą) stworzyła możliwość kupienia specjalnego świątecznego vouchera na swój kurs Bonjour la France, który rozpocznie się w nowym roku. Przedsprzedaż już się skończyła, ale do kursu będzie można jeszcze dołączyć na początku stycznia.
7. Ebooki
Właściwie wszystko, co jest online, to znakomita opcja na zrobienie niespodzianki bliskiej osobie, która mieszka za granicą. Często bywa tak, że nie widzimy się miesiącami albo i latami i nie mamy fizycznej możliwości obdarowania kogoś prezentem, zwłaszcza że koszty przesyłki za granicę są zazwyczaj wysokie, a czasami nawet wyższe niż sama wartość paczki.
To mogą być ebooki językowe, kulturowe, podróżnicze lub po prostu z konkretnej dziedziny zainteresowań osoby, której chcemy zrobić niespodziankę. W Internecie można obecnie znaleźć mnóstwo wartościowych treści: czy to w formie ebooka czy kursu online, czy też webinaru albo konsultacji ze specjalistą. Taki prezent można podarować na odległość i sprawić nim wielką radość!
8. Dostęp do Netflixa lub innej platformy, na której można oglądać polskie filmy
Kolejny deficyt emigracji i temat, który przewija się na emigranckich grupach. Polakom brakuje polskiej TV za granicą, ulubionych seriali czy po prostu możliwości obejrzenia nowego polskiego filmu w sobotni wieczór. Taki abonament to prezent na długo i radość za każdym razem, gdy na obczyźnie odpalamy nasz ukochany polski film!
9. Kosmetyki
U mnie oznacza to ni mniej, ni więcej niż paczka z Rossmanna. Taki właśnie trafiony prezent dostałam w tamtym roku od mojej kochanej chrzestnej, która dobrze mnie zna i wie, że podczas każdej wizyty w Polsce wydaję w tym sklepie krocie, kupując wiele ulubionych kosmetyków na zapas. Wy też tak macie?
10. Wizyta u kosmetyczki lub fryzjerki (bony podarunkowe)
Być może zdziwi Was ta propozycja, ale znam mnóstwo emigrantek, które będąc w Polsce wykorzystują okazję, by pójść do swojego ulubionego salonu odnowy lub do znajomej „pani Krysi” – fryzjerki, do której chodziły wiele lat przed wyjazdem na emigrację. Ja też jeśli tylko mam możliwości czasowe i logistyczne, korzystam z przyjemnością z takiej okazji.
Znakomity prezent właściwie dla każdej kobiety, a co tu mówić o emigrantce, która ma niepowtarzalną okazję zrobić się na bóstwo przed Świętami lub sylwestrem w swoim ulubionym polskim salonie piękności, poczytać polską gazetkę i napić się kawki z dawno niewidzianymi znajomymi.
11. Polskie specjały
Z akcentem na swojskie. Te wszystkie smaki dzieciństwa i młodości. Pierogi, pierniczki, kiełbaski, kiszone ogórki, serniczki i makowce! Już mi ślinka cieknie, jak tylko o tym pomyślę! Tęsknimy za tymi smakami i zapachami. Często trudno je dostać za granicą albo trzeba wydać fortunę u polskiego przewoźnika. Polski smakołyk to towar luksusowy dla nas emigrantek! 😉
12. Polskie słodkości
We Francji w ogóle nie kupuję słodyczy. Ale z Polski przywożę nasze toruńskie pierniki, kasztanki, śliwkę w czekoladzie i batoniki o smaku adwokata. Uwielbiam. Każda emigrantka ma takie swoje ulubione polskie łakocie, za którymi tęskni. Czasami naprawdę niewiele potrzeba, by sprawić nam radość! 🙂
13. Polskie alkohole
Ja wiem, że Francja to kraj winem płynący i że każdy kraj ma swoje świetne rodzime trudnki. Jednak za to domowe wino i swojskie naleweczki taty, w zimowy wiczór, oddałabym wszystko. Nie wspominając już o najlepszym polskim grzańcu, którego próżno tutaj szukać. Zapewniam Was, że niejedna emigrantka tęskni zimą na emigracji za jego smakiem!
14. Bony i karty podarunkowe do różnych sklepów i galerii handlowych
Za każdym razem, gdy jesteśmy w Polsce, robimy spore zakupy spożywcze. Podróżujemy samochodem, więc wykorzystujemy tę okazję by zabrać ze sobą jak najwięcej dobra z Polski.
Mój obowiązkowy rytuał to REB, czyli Rossmann- Empik-Biedronka 😉, jak tylko jest okazja to także Pepco. 😉 Wiem, że nie jestem odosobnionym przypadkiem – większość emigrantów robi duże zakupy w Polsce i zaopatruje się w produkty i rzeczy, których nie można kupić za granicą. Co za radość dostać taki bon podarunkowy i móc pobuszować w ulubionym sklepie!
15. Bilety do kina
Świetna opcja na prezent dla emigrantek spragnionych polskiego kina!
16. Życzenia świąteczne z opłatkiem
Powiecie: pfff, ale mi też odkrywczy prezent! A właśnie, że tak. Francuzi w ogóle nie znają tradycji dzielenia się opłatkiem – to było moje wielkie zdziwienie, gdy przyjechałam do Francji. Nie zapomnę, ile znaczyła dla mnie kartka świąteczna z życzeniami i tym kawałkiem białego opłatka, która przyszła do nas z Polski, gdy musieliśmy zostać na Wigilię we Francji. To przecież jeden z najważniejszych elementów naszych polskich Świąt Bożego Narodzenia! Taka kartka z opłatkiem znaczy dla emigranta dużo więcej niż tylko gest pamięci. To namiastka polskich Świąt, taki łącznik pomiędzy nami a bliskimi w Polsce, gest od serca. Niezwykle ważny w wigilijny wieczór, którego w wielu krajach za granicą w ogóle się nie obchodzi…
Kochane emigrantki, co byście dodały do tej listy? Co chciałybyście znaleźć w tym roku pod choinką?
Dzielcie się i udostępniajcie tę listę swoim Mikołajom! 😉 <3 Pamiętajcie, że szczęściu trzeba czasem dopomóc! 😉
Pięknych prezentów pod choinką!
Komentarze
Sylwia
Jak przestać się martwić i zacząć żyć! Świetna książka która zmieniła moje życie. Koniecznie przeczytaj.
Monika
to Sylwia
No to teraz już koniecznie muszę ją mieć! Tyle polecen!